Gdy maleńkie lwiątko się wkurzało na jej twarzy pojawił się uśmiech. Zaczęła się śmiać. Wreszcie "dała głos", przed czym klasznęła. Ekchem... Jeżeli macie mnie dość, możecie stąd iść. Nie jesteście ze Złej Ziemi. To są moje tereny i nikt mnie stąd nie wyrzuci. My-złoziemcy-też mamy swoje prawa. Jak nie-to i wy ich nie macie. Powiedziała poważnie. Na jej twarzy panowała mina chłodna.
Offline
Śmiało głuptasku. Nic a nic mi nie zrobisz... Rzekła chichocząc. Jej śmiechu zaczął towarzyszyć śmiech... Pewnych, stworzeń, które sie jeszcze nie ukazały. Ich echo i jej echo rozgrzmiewało sie naokoło jaskini.
Offline
Zaśmiała się cichutko. Spojrzała z uśmiechem w tył. Śmiało wychodzcie... Rzekła z uśmiechem. Pojawiły się cienie sępów, hien, węży i kilku lwic oraz dwóch lwów. Możesz iść, jak chcesz...
Offline
O nie... To WY pożałujecie, że tu przyszliście... Rzekła, a echo słychać było na całą jaskinię. Gdy mena wysokczyła ona się śmiała z ich wielkich błędów, a zwłaszcza z tego, z kim zadarli...
Offline